WROCŁAW, KRAKÓW, NIEPOŁOMICE
Tegoroczna wymiana ze szkołą z Freiburga odbyła się w dniach 13 - 20 października. Uczniowie tradycyjnie spotkali się we Wrocławiu, gdzie spędzili wspólnie dwa dni, a następnie przyjechali do Libiąża. Program szkolny, wyjazd do Krakowa, Oświęcimia i Niepołomic, a na pożegnanie polska „Wigilia" wypełniły cały tydzień niecodziennymi atrakcjami.
Oto, jaki opis wymiany umieścili uczniowie St. Ursula Schulen we Freiburgu na stronie internetowej swojej szkoły: Polenaustausch
Poniżej zamieszczamy impresje naszych uczniów.
Codzienne wstawanie rano przed szóstą, cały dom na nogach, mamy biegające w popłochu, aby przyszykować śniadanie dla dziewcząt. Codzienne żarty, że teraz jak są dziewczyny u nas, to nasze mamy robią takie ogromne śniadania, jakich nie widziałyśmy nigdy. Obiady urozmaicone, zupki, mięska, surówki. Wszędzie wszystko przygotowane jak najlepiej, cały tydzień szczelnie wypełniony. Ani chwili wytchnienia, chyba że w nocy, która trwała najczęściej bardzo krótko.
Sandra
Wstać o 5.30 nie było wcale łatwo. Ale chciałyśmy powitać nasze koleżanki z Niemiec na przystanku, pomóc im z bagażami i w końcu zamienić z nimi kilka słów! Po nerwowym wyczekiwaniu, na przystanku pojawił się autobus z Freiburga. Zapanował istny chaos! Słychać było nawoływania, głosy niemieckie mieszały się z polskimi, a polskie z niemieckimi. Jednak po dłuższej chwili wszystko się uspokoiło, chwyciłyśmy z koleżankami bagaże naszych zachodnich przyjaciółek i dotarłyśmy do hotelu. Nastąpiła powtórka z dnia wcześniejszego: rejestracja, odpoczynek...
Po południu zwiedzanie Wrocławia i Muzeum Narodowego. Po powrocie nastąpiły zabawy integracyjne, które pozwoliły nam się poznać. Tyle wystarczyło, by zaczęły kiełkować pierwsze przyjaźnie. Rozumiałyśmy się wspaniale, a dzięki naszym wychowawcom zdołałyśmy przełamać bariery. Wieczorem rozmawiałyśmy wspólnie jak dobre przyjaciółki, planując, jak spędzimy czas po powrocie. Ten wspaniały dzień zakończyła wizyta w pijalni czekolady, gdzie oprócz ciekawego wykładu oraz jedzenia owoców i słodyczy skąpanych w czekoladzie, mogłyśmy zrobić nasze własne pralinki. Pycha!
W drugim dniu zostałyśmy podzielone na kilka polsko-niemieckich grup i dostałyśmy zadania do wykonania. Jedna grupa miała przeprowadzić wywiad z kilkoma wybranymi osobami na Rynku, inna znaleźć przejawy wpływu niemieckiej kultury na Wrocław, następna znaleźć Dzielnicę Czterech Wyznań... Każda grupa miała również jedno wspólne zadanie - znaleźć jak największą liczbę Wrocławskich Krasnali! Dla zwycięskiej grupy, przewidziana była nagroda. Łatwo nie było, ale każda z nas spisała się na medal! Notatki sporządzone przy pracy były ciekawe, a ich czytanie opatrzone salwami śmiechu.
Myślę, że te zadania były wspaniałym pomysłem - pozwoliły nam dobrze poznać się z nowymi przyjaciółkami i spędzić razem wiele czasu, miałyśmy bowiem wspólny cel. Kolejnym punktem programu było obejrzenie Panoramy Racławickiej. Również to było to ciekawym i rozwijającym doświadczeniem.
Emilia
Kraków - Miasto Królów Polskich. Po krótkim spacerze docieramy do Katedry Wawelskiej, jak wiemy, miejsca koronacji i spoczynku królów Polski, a także wielu innych, zasłużonych dla ojczyzny ludzi.
Tutaj, nasze zaspane szare komórki zostają pobudzone do życia - dzielimy się na grupy polsko-niemieckie i wyruszamy w magiczną podróż do odległych czasów naszego państwa. Kolejno udajemy się, każdy ze swoim marzeniem, dotknąć Dzwon Zygmunt.
Co niektórzy podeszli do tego sceptycznie, inni nie - miejmy nadzieję że się spełnią! Zwieńczeniem wędrówki jest piękna panorama, którą możemy podziwiać z Wieży Zygmuntowskiej.
Ostatnim punktem programu tego jakże intensywnego dnia było Młodzieżowe Obserwatorium Astronomiczne w Niepołomicach. Czyż można sobie wyobrazić lepsze zakończenie dnia, niżeli nocne obserwowanie nieba? Wraz z Mateuszem ustawiliśmy przenośny teleskop, zostaliśmy poinstruowani, jak go obsługiwać i mogliśmy zacząć zabawę. Czyste niebo pozwoliło na idealną widoczność Saturna i jego pierścieni; podziwialiśmy również gwiazdozbiory. Następnie zawołaliśmy dziewczyny, pomogliśmy im nakierować teleskop, i pokazaliśmy, przez które szkiełko mają patrzeć...
Niewątpliwie poczuliśmy się jak bohaterowie. Potem czekała nas kolacja i obserwowanie nieba przez potężny teleskop - taki jak na zdjęciach, z wielką kopułą. Ach, jakie to było przeżycie! Zaraz po tym udaliśmy się do domków. Zmęczenie gdzieś znikło, więc postanowiliśmy posiedzieć i porozmawiać, a w okolicach godziny trzeciej udaliśmy się do łóżek.
Michał